Destruction
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Destruction

I can resist everything except temptation.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Dom doktora Theo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyPon Sie 10, 2015 10:42 pm

Jeden z najbardziej zadbanych i unowocześnionych domów umiejscowionych w Genesiss. Należy do doktora Theodora Virlema, będącego młodym lekarzem uzależnionym od parafiny. Niestęty od spotkania z Trafalgarem nie potrafi bez tego żyć.
Dom jest jasno kremowego koloru, z małymi, ale szczelnymi oknami. Ma dwa piętra, w których mieści się po 5 pokoi. Łazienka znajduje się na parterze i drugim piętrze. Kolory w pokojach i meble zawsze są takie same oprócz parteru, który jest we władaniu dwóch doktorów. Dodatkowo ma jeszcze pywnice, w której znajdują się wszystkie sale operacyjne. Mówiąc szczerze jest tam tylko trzy pokoje, które zawierają najnowocześniejszy sprzęt ściągnięty z Edenu. Niestety pech chciał że w rękach dr. Theo raczej nie są najlepszego stanu i często wynosi części sprzętu. Mało co zostało porządnyych rzeczy w salach operacyjnych, dlatego Law postanowił że będzie trzymał najważniejsze rzeczy przy sobie. Od tego właśnie jest słynny plecak Trafalgara.
Pokoje na dwóch piętrach mają około dwa, trzy łóżka i jakieś szafki. Nie są to jakieś marne łóżka, tylko dobrze wykonana robota. Kolory są różne, w końcu to 10 pokoi. Pięć pokoi łączy duży korytarz prowadzący do niższych, bądź wyższych pięter. Parter składa się z recepcji, dwóch dużych pokoi, sali poczekań, dwóch sali do przyjmowania pacjentów i dwóch osobnych łazienek prowadzących do dużych pokoi. Za recepcją są schody prowadzące do sal operacyjnych a gdzieś w jednym z pokoi jest winda, której zazwyczaj nie używają ponieważ na schodach nałożone są szyny dzięki którym mogą poruszać po nich jedno łóżko. Wyposażenie raczej skromne, ale jeśli porównać ten dom do tych od prostego ludu to jest to naprawdę willa. Kuchnia mieści się na tyłach domu i jest połączona z osobną piwnicą służącą za spiżarnie.
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyPon Sie 10, 2015 11:19 pm

Łasica była sprytna. Co prawda Doktorek nie dał jej wytycznych, gdzie dokładnie będzie bytować, ale atakując kilku ochlapusów dała radę skołować informacje, gdzie znajduje się posesja tego całego lekarza w Genesis. A myślała, że tak dobrze zna to miejsce, w końcu wychowuje się tu od dziecka. Wszystkie meliny, burdele, miejsce by zakopać trupa znała na wylot, a z mieszkaniami było już gorzej.
A więc paląc, uprzednio zajebaną, paczkę papierosów, szła ku lokalizacji znanej z wypowiedzi jakiegoś mutanta dziobaka czy innego gównojada. Nigdy nie była dobra z biologii. Wpakowała jedną z rąk do kieszeni, a drugą trzymała podłużny przedmiot, wypuszczając kłębek z dymu z ust. Nienawidziła palić, w końcu tyle się mówi o tym raku płuc i innych ... dobra, dżas kiding, po prostu nie lubiła ich smaku, tudzież zapachu, ale nie oznaczało to, że jej nie uspokajały. Niczym facet po dobrym seksie, ona musiała zapalić, gdy była wkurwiona. Logiczne. Tym razem jednak było to tylko pierwsze stadium wkurwu, które pojawiło się w momencie spotkania z Berhartem. Śmieszkowi chciała przypierdolić, ale cóż - członek jej załogi, później by jeszcze jakieś ploty rozprowadził, a ostatnio jej reputacja nieco opadła. Musiała bronić swojej pozycji, a więc poszła.
W końcu doszła do wyznaczonego miejsca. Spojrzała na piętrówkę i zagwizdała z podziwem.
- Ja jebie. - Skomentowała w miarę kulturalnie, jak to miała w zwyczaju. Uniosła głowę, aby bliżej przyjrzeć się budynkowi, aż kaptur zsunął się jej z łba. Głównie wszystkie budynki były dość niskie, niekiedy trzeba było się schylać, aby wejść do niejednego z nich. W końcu zawsze jakiś gang mógł przylecieć i rozpierdolić całą konstrukcje w drobny piach.
- Dobra, chuj, idę. - Powiedziała do siebie gasząc papierosa. Zrzuciła to z niego została na ziemie i przygniotła butem, wdeptując go na równie z gruntem. Wrzuciła kaptur ponownie na głowę, a ręce wsadziła w głąb kieszeni bluzy. Po chwili znów wyglądając niczym typ spod ciemnej uliczki, czyli ja prawie każdy tutaj. Zdecydowanie powinna bardziej zadbać o swój wygląd.
Obeszła budynek, szukając wejścia. Zajęło to chwile, gdyż bądź co bądź był dość obszerny. Przeklęła w myślach osobę, która miała na to wszystko pieniądze. Łasica przecież do końca życia, by się tego nie dorobiła. Nawet jej kolejne wcielenie, chyba, że nie jadłaby, nie piła i w ogóle, tylko by zarabiała. A ona po prostu nie umiała trzymać hajsu przy sobie i trwoniła wszystkie pieniądze.
Znajdując drzwi zapukała w nie. Błąd - zajebała z kopa. Tak jak się spodziewała - nie otworzyły się. Były porządne, w końcu nie jeden Genesiski stwór chciałby nieco pogrzebać  w zakamarkach tego domostwa. Brązowowłosa czekała na odzew ze środka i aż ktoś raczy ją wpuścić.

//Sorry, że tak bez ładu i składu. Śpieszy mi się.


Ostatnio zmieniony przez Łasica dnia Wto Sie 11, 2015 1:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyWto Sie 11, 2015 12:53 pm

Pech to za mało powiedziane. Miałem dzisiaj cholerny niefart, jeśli chodzi o tego przeklętego Bradley'a. Czy on mnie czasem nie śledził czy coś? Spotkać Najemnika-Samotnika to aż cud, ale żeby dwa razy to naprawde jakaś dziwna rzecz. Czy on zazwyczaj nie stroni od ludzi czy coś? Wolałbym by chował się w swojej norze i nie wychodził na światło dzienne. Co do Kiseki to nie mam nic przeciwko, ale wolałbym by nie wchodziła mi w droge. Nie moge jej tak po prostu zabić, a może powiedzieć temu cholernemu Szlachcicowi o tym co robie. Wolałbym by zostało to tajemnicą. Od dziś będę unikał tej różowowłosej i nie będę wtrącał się do jej życia.
Jak zwykle zaszedłem do Theo. Miałem nadzieje zastać go w o wiele lepszym stanie niż kiedy zawsze go zastawałem. Mam mało leku na uzależnienie od parafiny, więc nie chciałbym zmarnować jej na zwykłego współpracownika. Przód domu był zadziwiająco zamknięty. Mógłbym przeciąć je swoją kataną, ale niszczenie swoich rzeczy jest beznadziejne. Nie zamierzałem znowu wydawać pieniędzy na ten dom, który przydaje mi się tylko podczas moich wizyt w Genesiss. Jak sobie przypomne ile pieniędzy zmarnowałem przez Theo to aż mnie krew zalewa.
Zirytowany obszedłem dom pamiętając, że mam klucz do tylnich drzwi. Na moje szczęście już czekała na mnie Łasica pod drzwiami.
- Ohoo...nie spodziewałem się że aż tak przywiążesz się do swojego zadania Łasica, ale raczej Theo Ci nie otworzy jeśli będziesz jak opentana walić po drzwiach wiesz? Po za tym wie że jesteś Najemnikiem. Specjalnie mu o tym powiedziałem. - powiedziałem podchodząc do niej. Od razu wszedłem przed nią i otworzyłem drzwi prowadzące do korytarza między pokojami na parterze. Theo jest po trzydziestce, ale nie wiem dokładnie ile ma naprawdę. Nigdy się tym nie chwialił i tak naprawde nie mam zamiaru go o to pytać.
- THEO W TE PĘDY WYŁAŹ. Nie mam zamiaru Cię szukać po całym domu. Jak nie wyjdziesz to obiecuje że dodam Ci do każdego milimitra wody w tym domu trucizne przeczyszczającą. W życiu nie wyjdziesz z kibla. - zagroziłem przechadzając się wzdłuż korytarza. Nie widziałem jeszcze kobiety, którą przeszkoliłem w kilku rzeczach by mogła pomagać Theo w obowiązkach i przy okazji zajmowała się całym domem by nie było tu syfu, kiedy wracałem z Edenu.
- Nie wiem po co się wydzierasz Traf, przecież o tych godzinach mam wolne i zazwyczaj śpie. - wymamrotował wściekle Theo wychodząc ze swojego pokoju. Przeciągnął się i zaczesał włosy do tyłu. (Wygląd Theo)
- Jezu Łasica to nie garkuchnia da ubogich ani nie mam dla Ciebie żadnych zleceń. Spadaj. - powiedział znowu się przeciągając i idąc w strone kuchni. Odłożyłem swoją torbe na boku przy recepcji i poszedłem za nim, nie zwracając uwagi na Łasice.
- Łasica od dziś jest moim ochroniarzem, dlatego ma prawo by tu być. Myślałem że zobacze tutaj zaćpanego doktora, a nie zaspanego nie-ćpuna. - powiedziałem zaskoczony siadając przy stole w kuchni. - Dla mnie kawa, a Łasica pewnie będzie chciała wody. Nie przejmuj się nią zbytnio. - powiedziałem opierając miecz o ściane.
- Nie jestem twoim służącym Trafcio. - powiedział oburzony stawiając wode na kawe.
- Udam że tego nie słyszałem Theo. - od razu rzuciłem tak od niechcenia. Blondynowi wyraźnie sie to nei spodobało, ale więcej się ze mną nie kłócił.
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyWto Sie 11, 2015 1:47 pm

Jeb. Jeb. Jeb-jeb. Parę mocnych kopnięć sprawiły tylko, że buty kobiety stawały się coraz bardziej zarysowane. Cóż, nigdy nie błyszczały jak wyglancowane buty tych wylizanych członków Aviry, ale i tak miała farta, że w ogóle była ich posiadaniu. Okolica słynęła z chodzenia na boso. Ale dość pierdolenia o obuwiu - drzwi jak się nie otworzyły, tak otworzyć się nie zamierzały. Widocznie nikogo w domu nie było, a pukać, jak jakiś jebany dzięcioł, nie miała zamiaru.
Splunęła flegmą gdzieś w kat domostwa i zabierała się za odchodne. Chuj, pieniędzy nie będzie. Niech Doktorek gdzie indziej szuka sobie ochroniarza. Miała w końcu parę ofert, mało płatnych, ale jak to się mówi "grosz to grosza i masz kurwa dwa grosze". Wsadziła łapska w głąb kieszeni, aż tu nagle...
- Dobra, nie pierdol i lepiej mnie wpuść. - Rzuciła zirytowana. W końcu ona musiała się poniżyć do czekania do niego, ba! Do znalezienia całej tej miejscówki. Westchnęła ciężko i zaczekała, aż wrota do wnętrza budynku zostaną otwarte. Następnie wlekła się mozolnie, przygarbiona, jak to miała w zwyczaju. Od razu rozejrzała się po wnętrzu. Wydawał się większy, niż zewnątrz. Od razu wyłapała kilka przedmiotów, które mogłaby opchnąć na bazarku. Co prawda nie była jakimś jebanym znawcą, ale sądziła, że dostałaby za nie godziwą sumkę. Może nawet kupiłaby sobie za to jakieś nowe szmatki? Bojówki miały dziurawe kieszenie, a bluza eh... no cóż, bez komentarza. Jakby kot zeżarł, przegryzł, strawił, wyrzygał to i znowu wpierdolił.
Szła w milczeniu, bo po cholerę miała coś mówić, nawet nie zwracała uwagi, że Doktorek wrzeszczy jak opętany, próbując zwołać swojego koleżkę. Rozglądała się tu i ówdzie i niczym architekt oceniała otoczenie.
Nagle z nieznanego jej jeszcze pomieszczenia, wyszedł ten cały Theo. I tu czas zwolnił... Łasica znała go, z wyglądu, ba! Kiedyś chyba coś prowadzili wspólnego interesa, ale teraz za cholerę nie mogła sobie przypomnieć. Wyostrzyła mózg, pobudziła komórki do pracy, ale skurwiele nie chciały pracować. Postanowiła olać temat.
- Odpierdol się ode mnie. Nie po to tu przyszłam. - Rzuciła oschle do blondyna. Cóż, był całkiem przystojny, ale nie oznaczało to, że jak jakaś małolata miałaby być z tego powodu dla niego miła. Chociaż, dla kogo brązowowłosa w ogóle była miła? Ale gdy będzie zdychać dopiero wtedy zacznie się o to martwić.
Czując się jak powietrze i jakoś specjalnie mało zauważona, postanowiła połazić chwile po domu, ale gdy nic ją nie uwiodło wróciła do kuchni. Oparła się o jedną ze ścian i przyglądała co wyprawia się w pomieszczeniu. Było to tak cholernie nudne. Myślała, że rola ochroniarza upoważnia ją do wpierdalania co drugi krok jakimś koksą, a tu - picie kawki i rozmowy przy herbatnikach. Żenuda!
- Woda może być z procentami. - Powiedziała nagle. No cóż, nie miała zamiaru siedzieć o suchym ryju jak jakiś kundel. Niestety, woda była dla niej mętną, bezbarwną cieczą, którą spłukuje się w kiblu, dlatego też czekała aż podsuną jej ździebełko mocniejszy truneczek.
Nawet nie zwracała szczególnie uwagi na "rodzinną" atmosferę pomiędzy Theo, a Doktorkiem. Miała gdzieś, że mieszkają razem jak dwa pedały, ani odzywają się do siebie jak po dwudziestu latach małżeństwa.
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyPią Sie 14, 2015 10:18 pm

Theo nie był za bardzo zadowolony z ugoszczenia królowej Najemników w swoim domu. Fakt, faktem często im pomagał, kiedy przyszli do lecznicy, ale te znajomości kończyły się na lekarz-pacjent. Swego czasu coś nas łączyło i naprawdę był to dla mnie wygodny związek, ale Theo to nie było na rękę i zerwał ze mną. Trudno się było dziwić, skoro wpadałem tylko na tydzień z odstępami miesięcznymi. Na szczęście nasze zakończenie związku tylko wyszło nam na lepsze i traktujemy siebie jak przyjaciół. Z tego co pamiętałem ta kobieta która mu tu pomaga ma na imie Alexandra i czują do siebie mięte. Jako że spędzają ze sobą więcej czasu to poczuli do siebie mięte, jak to mówią. Życze im wszystkiego najlepszego. Tak będzie lepiej dla Theo. W końcu po skończeniu badań w Avirze zamierzam prowadzić życie uciekiniera, dlatego nie mógłbym stworzyć dla blondyna tego, co on tak naprawdę ode mnie oczekiwał. Powiem szczerze związek z Łasicą czy kimś jej pokroju zdecydowanie by mi odpowiadał. Nie wyglądało by to zapewne na normalnej miłości, tylko na zyskach płynących od drugiej połowy. W moim położeniu taki związek był by dla mnie najlepszy. Nie mówie że nie chce założyć rodziny, ale dopóki nie dostarcze leku w każdy zakamarek świata by wyleczyć mutantów, nie moge tego zrobić. Po tym jak osiągne swój cel do końca, odbuduje Serce Medycyny od podstaw, wtedy posiadanie rodziny będzie dla mnie możliwe.
Blondyn postawił przede mną kubek już ochłodzonej kawy, tak jak zawsze lubiałem, a Łasicy wręczył piwo i pół butelki wina.
- Nie jestem jakimś sklepem, co to ma alkocholu pod dostatkiem dziunia. Jak chcesz pić tutaj coś z procentami to sama sobie to przynieś. Co do wina nie jestem pewny kto je tu zostawił, ale skoro chcesz procentów to masz. Jeśli dostaniesz HIV to na pewno Cię nie wylecze, a najlepiej spieprzaj stąd gdzie pieprz rośnie. - powiedział oschle, zupełnie w swoim stylu. Taki już był urok tego pieprzonego ćpuna.
- I jak poszło Ci tym razem Trafcio? - zapytał, siadając na taborecie, naprzeciwko nas. Wyraźnie chciał trzymać dystans od Łasicy.
- Sześć na dziesięć królików, którym podawałem ten lek przeżyło i w dodatku poprawiło się ich samopoczucie, ale kiedy podałem go świnią nastały komplikacje. Tylko pięć osobników przeżyło samo, bez odtrutki, ale ich stan nie był zadowalający. Ale żyją dwa tygodnie i mają się dobrze. Działanie leku nadal nie znikło, więc jestem zaciekawiony jak zareaguje na ludzi. - odpowiedziałem wyciągając z mojego "plecaka" wyniki eksperymentów. Theo jako jedyny mógł je zrozumieć, w końcu sam go tego nauczyłem.
- Czekaj. Nie wiesz jak działają na ludzi? Czyli nie próbowałeś tego na sobie? - zapytał zdziwiony przeglądając papiery.
- Próbowałem. I to kilka razy, ale bałem się że tym razem pozbęde się mojego zmutowania a tego bym nie chciał. Moja zdolność jest bardzo przydatna, dlatego zawsze po dwóch godzinach podawałem sobie antidotum. - odpowiedziałem tak od niechcenia upijając łyk kawy.
- A co powiesz tym razem ludzią co? Znowu sprowadzisz tu pietnaście czy nawet więcej ludzi tylko by to sprawdzić? To już się robi nudne Trafalgar. Jak nie wiesz co się po nim spodziewać, nie będziemy wiedzieli, kiedy dokładnie podać antidotum, a z tego co pamiętam kselofonium zostało nam tylko kilka ampułek! A samą baze robi się dobry tydzień. Jak zamierzasz wyczarować kselofonium dla 20 osób co?! - zapytał wścieły. Stary, dobry Theo. Niestety przejmuje się zbędnymi sprawami, o które się już zatroszczyłem.
- Tutaj baze do kselofonium robi się tydzień. W moim laboratorium wystarczy mi dzień bądź dwa. Zrobiłem ją zanim tutaj przyszedłem. W dodatku na targowisku zebrałem potrzebne składniki, więc jeśli się sprężymy to zajmie nam nie więcej niż dwie godziny. Zadźwoń po Alex, a ja ide się rozpakować i do jedynego sterylnego miejsca w tej dziurze. Jak skończycie zejdźcie do mnie. Łasica ty też nam pomożesz. Dostaniesz plus 3 tysiące za każdą godzine, którą przepracujesz w nędznym laboratorium Theo. - powiedziałem wypijając kawe i podnosząc mój "plecak" z ziemi.
- Trzy-trzy tysiące?! Coś ty ocipiał?! Jeżeli tak rozdajesz kase to mi też daj! Co będziesz sobie żałował. - powiedział Theo, kiedy ja byłem już przy drzwiach.
- Nie. NIe dam Ci żadnych pieniędzy. Pójdziesz znowu kupić sobie parafine. Za dobrze Cię znam Theo, a nie mam zamiaru znowu tracić dziesięciu ampułek kselofonium by wyciągnąć Cię z tego. Pamiętaj że jesteś mi potrzebny, ale tylko do czasu, aż wynajde lek. Potem możesz sobie zgnić jak na ćpuna przystało. - odpowiedziałem oschle nawet na niego nie spoglądając. Wyszedłem zamykając drzwi za sobą. Theo rzucił szklanke ułamek przed tym, za nim je zamknąłem. Roztrzaskała się.
- Spierdalaj. Pierdol się Trafalgar. - krzyknął siadając na swoim miejscu. - Zawsze wywyższa się jak jakiś pieprzony Szlachcic. Jak ktoś może z nim wytrzymywać dłużej niż tydzień ja się pytam. Pierdolony ważniak z Aviry. Mogli go zakuć w łańcuchy i nie spuszczać pieska ze smyczy. Przynajmniej nie miałbym teraz go na głowie. - powiedział jeszcze bardziej zdenerwowany blondyn. Widać było że bardzo go zabolała moja wypowiedź, ale nie zamierzałem się nim przejmować. Niech sobie klnie do woli. Mam to w nosie. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i wszedłem do środka. Było troche kurzy i pajęczyn, ale jak Alex przyjdzie to szybko mi to posprząta. Nie chciałbym by ruszali jakieś z moich rzeczy tutaj. W szczególności że mam tu wszystkie moje dzienniki lekarskie. Od początku mojego życia w Nowym Świecie. Były dobrą pamiątką tamtych czasów. W drzwiach i oknie zamontowane są ramy nilinowych, które składają się z wielu pierwiastków, które przy najmniejszym kontakcie wybuchają. Połowa Genesiss poszłaby w powietrze. Mogą otwierać się tylko przy zetknięciu z rękawiczką zrobioną z tego samego tworzywa. Nilin jest nawetw Edenie trudno dostępny, dlatego nie musiałem się przejmować że ktoś podrobi mój klucz. Przy lekkim dotyku wytwarzają tylko kopnięcie prądem. W sumie jeśli wywarzyć ściane to na pewno się nie odpalą, ale nikogo nie ciekawi mój pokój aż do tego stopnia by to robić.
- Otwarcie. Przebudzenie Vivix-Cijk-78. Restart wszystkich systemów i powrót do normalnego funkcjonowania. powiedziałem do plecaka chcąc uaktywnić sztuczną inteligencje. W tym czasie plecak otworzył się, a ja zacząłem szukać w nim ciuchów na zmiane.
- Witaj doktorze~~! Jak widze w świetnym humorze. Mamy dzień XX roku 22.. Znajdujemy się w najochydniejszym miejscu na świecie. Genesiss. NIE STAWIAJ MNIE NA TAKIEJ BRUDNEJ PODŁODZE! Jeszcze kurz wleci mi do systemów i się zapsuje - zaczął panikować, a ja westchnąłem tylko cicho ubierając długi płaszcz na siebie z napisem Corazon z tyłu (paczaj na podpis).
- Zeskanuj wszystkie dokumenty jakie znajdziesz w tym pokoju. - odparłem oschle zupełnie zlewając jego wcześniejsze przemyślenia i wypowiedzi. Sam wyciagnąłem składniki potrzebne do stworzenia kselofonium i wyszedłem zamykając drzwi.
- [i] Miły jak zawsze[/color] - skomentował to, a że jeszcze byłem przy drzwiach to zdążyłem na to odpowiedzieć.
- Sprzedam Cię jakiemuś zapchlonemu Najemnikowi jak nie będziesz pracował. - zagroziłem. Nie odpowiedział mi już nic, więc zszedłem na dół do piwnicy by zając się produkcją leku.
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 15, 2015 4:03 pm

Jebany dom wariatów.
Siedziała chuj wie po co i słucha ich biadolenia razem z połową flaszką wina. Oczywiście gospodarz wręczył ją Łasicy w iście kulturalny sposób, próbując chyba na siłe wypierdolić ją z jego domu. Takiego wała jak Polska cała! Za chuja się stąd nie ruszyły, jeżeli nie dostane chociażby dniówki. Musi jakość wrócić do swoich czterech ścian, bądź trzech - nie wiadomo w jakim stanie jej kącik się obecnie znajduje, opijając to, że coś zarobiłam. Chyba właśnie w takich sposób tak szybko stawała się bankrutem.
Usiadła w rozkroku, oparła się wygodnie i pociągnęła łyka trunku. Fu, słodki. Wykrzywiła się zrezygnowana. Widać procentów miał tyle co kot napłakał, a picie tego było równe z łykaniem oranżady. Musiała widocznie sama się zaopatrzyć, jeżeli chciała tu zostać. Chociaż, Doktorek powinien zadbać o jej pobyt tutaj i przygotować chociażby jakąś wódkę. Nie mówiła już o jakimś jebanym winie z włoskiej piwnicy, trzymanym tam przez pół wieku.
Siedziała sobie siorbiąc alkohol, niczym herbatkę i kątem ucha przysłuchiwała się o czym gadają chłopaczki. W jej mniemaniu pierdolili jakieś farmazony. Leki, eksperymenty, ludzie... to niezbyt ją jarała. Chociaż oni się tym podniecali jak pedofil w Smyku. W tej "ciekawej" wymianie zdań, czekała, aż usłyszy swój pseudonim, bo umówmy się, chuj wiedział jak naprawdę ma na imię. Ona sama niekiedy zapominała, że je posiada. Przyzwyczaiła się, że jest Łascią albo małolatą. Często ją tak nazywali, nie dowierzając, że jest liderką jebanego gniazda żmij. Później mówili jej królowo, pani złota, gdy przypalała im papierosa lub jej zacne dłonie zaciskały się na ich szyi.
Trzy tysiące za każdą godzinę
Gdy to usłyszała zerknęła ku Doktorkowi. Nie pierdoli się. W jakimś dupnym laboratorium mogłaby przesiedzieć cały dzień, ba dobe! A jeżeli jesteście dobrzy z matematyki obliczcie sobie ile to dwadzieścia cztery razy trzy. Łasica przekalkowała to od razu, gdy Law to powiedział. Nie pierdolił się, jebany bogol z Aviry. Brązowowłosej to jednak odpowiadało. Z takim, błąd, dla takiego mogłaby konie kraść. Dodatkowo całkiem dobrze się dogadywali.
Po usłyszeniu stawki, Łasica uśmiechnęła się zuchwale i odprowadziła swojego"pracodawce" wzrokiem. Później wróciła do blondynka, który eh... postanowił nakurwiać na swojego koleżkę. Cóż, złość piękności szkodzi, trzeba byłoby mu to uświadomić.
- Nie nadymaj się tak. - rzuciła dość oschle. Najemniczka nic do Theo nie miała, nawet szacunku. Czuła jednak, że to obustronne uczucie. Postanowiła więc jednak ostatecznie zachować z nim neutralne stosunki. - Napij się, przejdzie Ci. - Rzuciła ku niemu prawie pustą flaszkę. - Jest tak chujowe, że możesz sobie skończyć. - Podniosła zad i przygarbiona ruszyła ku... właśnie, sama nie wiedziała gdzie iść. Postanowiła zrobić rozeznanie. W końcu, kurwa, za coś jej Law płacił.
Szła, wkurwiała się, szła, szła i znowu się wkurwiła - połowa pokoi była zamknięta, a jeżeli znalazła się jakiś (o dziwo!) otwarty, to nic tam ciekawego nie była. Zdegustowana wlekła się wzdłuż jednego z korytarzy, aż nagle zauważyła znajomą jej postać.
- Nosz kurwa. - Powiedziała ledwo słyszalnie. - Widzę, że odnalazła się moja zguba. - Gburowaty głos rozniósł się po pomieszczeniu. - Daj mi coś do roboty, bo zdechnę. -

//Wiem, post z dupy.
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 15, 2015 10:42 pm

Theo wyraźnie nie spodobało się jak Łasica się do niego odzywa.
- Pierdol się razem z tym tanim winem małolato. - odezwał się chamsko na jej słowa. Nawet nie zaszczycił jej wzrokiem, a kiedy podała mu butelke to po prostu roztrzaskał ją o ziemie. Nienawidził taniego alkocholu, ogólnie za procentami nie przepadał, dlatego nie można było znaleść w tym domu dobrego wina. Zdenerwowany podszedł do telefonu przy lodówce i wykręcił numer do swojej pracownicy. Przez chwile mówił jej jak wygląda sytuacja, można nawet powiedzieć że się żalił. Alex postanowiła jak najszybciej przyjść. Nawet mu to obiecała. Kiedy blondyn skończył rozmowe, dopiero zauważył że kobieta opuściła pomieszczenie.
- Szlag by to trafił tą walniętą kobiete. Może by się zapytała zanim wyszła z tego pokoju?! Jeszcze będzie łazić po czyimś domu i zwiedzać. Pierdolona Najemniczka. Idealnie dobrała się z tym dupkiem. - stwierdził na głos Theo siadając przy stole. Gdyby mógł pluł by jadem jeszcze z dobre kilka minut, ale wyraźnie uspokoił się gdy nie miał w zasięgu mnie i Łasicy.
Idąc do piwnicy, na moje nieszczęście spotkałem Łasice.
- Najlepiej idź sobie na miasto kupić jakiś dobry trunek. Będziesz mi potrzeba dopiero za godzine. Mogłaś grzecznie zaczekać z Theo księżniczko. - powiedziałem podchodząc do niej i wyciągając z kieszeni pliczek banknotów z nominałe 100 i 200. Wyciągnąłem z niego trzy dwusetki i podałem kobiecie.
- Na mój koszt. Reszty nie potrzebuje. Jak by mieli tutaj energetyki to weź mi z cztery. A i jeszcze jedno złotko. To że ja arogancko zwracam się do Theo, nie znaczy że ty możesz. Wyrób sobie coś takiego jak szacunek do starszych młoda, bo jeszcze mi tu ktoś Cię ukatrupi i będe musiał użerać się z nowym przywódcą Najemników, a tego bym nie chciał. Naucz się jakoś chamować ten swój cięty języczek. - powiedziałem schodząc na dół do piętra niżej, w podziemiach. Nie zapomniałem oczywiście zamknąć za sobą drzwi, aby mój ochroniarz nie wpadł na pomysł by czasem za mną iść. Nie bardzo mi się podobało by była taka wścibska, w szczególności kiedy potrzebuje popracować troche samemu. Ehh....czasami to bym nawet z przyjemnością wybił wszystkie osoby, które uwielbiają wręcz naruszać moją prywatną przestrzeń. Wybrałem sale operacyjną, która była w najlepszym stanie. Gdyby nie Alex to pewnie wszystkie te pracownie szlag by trafił. A ja władowałem w nie ponad jeden milion. Piekielny Theo, powynosił połowe sprzętów by mieć na ćpanie. Szlag by w końcu go trafił. Miałbym święty spokój. Jak dobrze, że kiedy znosiłem tu te wszystkie sprzęty i powstał mój układ z tym pieprzonym doktorem, podpisaliśmy kontrakt że gdyby przypadło mu akurat wcześniej zdechnąć to cały ten dom przechodzi pod moją juryzdykcje i mam do niego pełne prawo. On to wtedy musiał być naprawdę głupi, że to podpisał. Lepiej dla mnie, w końcu nawet jak go zabije nikt się nie dowie. No tylko Alex będzie płakać za nim. W czasie kiedy zacząłem już przyszykowywać baze do kselofonium. w progi naszego superaśnego szpitala przyszła Alex.(Wygląd Alex). Od razu zaczęła pocieszać Theo na różne sposoby, możliwe też że chciała go pokrzepić, ponieważ wiedziała, że bez niego nie będę mógł wykonywać swojej pracy tak sprawnie jak dotychczas. W sumie praca z tym lekarzem zawsze ułatwiała mi prace tak o 50%, dlatego byłem jej bardzo wdzięczny za to. Chociaż w życiu przez gardło nie przeszłoby mi słowo dziękuje. Za mało znałem Alex by być jej wdzięczny o cokolwiek. Tak, nie śmiałbym okazywać wdzięczności komuś, o kim nie wyrobiłem sobie nawet zdania.
Tak jak podejrzewałem, o wiele lepiej i łatwiej robiło mi się baze do kselofonium w moim laboratorium. Gdyby ten pierun nie wyniósł mi tych drogich sprzętów to na pewno nie musiałbym się niczym przejmować. Do dziś pluje sobie w twarz że nie zamknąłem przynajmniej jednego pomieszczenia. Musze zacząć namawiać tę brunetke by zaczęła robić terapie odwykową Theo. Inaczej ja na marne będę wydawać swoje pieniądze w unowocześnienie tej dziury. Gdy skończyłem stwierdziłem, że reszte odwali Łasica i spółka, kiedy ja będę rozmawiał z Vivix'em na temat dzienników. Powiem szczerze z połowe tego co tam zapisałem już dawno wypadło mi z głowy. To jeden z defektów ludzi z Serca Medycyny. Zapominamy nasze wpadki bardzo szybko. A z tego co pamiętam te pierwsze dzienniki na pewno będą bardzo przydatne. Byłem wtedy gówniarzem, który zapisywał w nich dosłownie wszystko, co pomyślał. Nic dziwnego, skoro zostałem pewnie ostatnim ze swojego ludu. Niezbyt mi się to podobało. Do dziś przechodza mnie dreszcze o tamtych latach, kiedy lekarze z Nowego Świata dawali mi mało lat życia. Mogłem napluć im teraz w twarz za te diagnoze. Żyje już od 18 lat w Avirze. I co z was za lekarze? Może też dlatego Avira mnie dalej trzymała. Ponieważ moje diagnozy są prawie bezbłędne, a kalkulacja nazwyklejszych chorób zajmuje mi mniej niż pietnaście minut. W odróżnieniu od tych niby fachowców z Nowego Świata, można mnie okrzyknąć geniuszem medycyny. Tak naprawdę gdyby nie śmierć ludzi z mojego rodzinnego miasta, nie mógłbym się tak nazywać. Obiecuje Aviro, że kiedy dowiem się dokładnej przyczyny zniszczenia kopuły i będziecie za to winni, osobiście wyrżne was w pień, nawet za cene życia. Zostawiłem gotową baze i poszedłem do góry. Zastanawiałem się ile mi to dokładnie zajeło. Może z godzine maksymalnie. Wszedłem do kuchni, gdzie siedział Theo z Alex.
- Baza gotowa. Reszte zostawie wam, ponieważ mam coś do zrobienia. Gdzie ta mała wsza?? Jeszcze nie wróciła z miasta? - zapytałem rozglądając się za konusem.
- Nie wiem gdzie poszła Łasica, ale na pewno niebawem wróci. - odpowiedziała z uśmiechem brunetka. Za to jej towarzysz tylko prychnął.
- Nie wierze że zrobiłeś baze pod kselofonium w takim krótkim czasie. A te pinde olej. Pewnie zwiała z kasą jaką jej dałeś. - odezwał się oschle Theo.
- Jak mi nie wierzysz to idź sam sprawdź. Zostawiłem też reszte składników do leku. Pamiętaj Theo by nie przekraczać ilości na fiolke, ponieważ dużo na tym stracimy. A ty Alex dopilnuj by nie podwędził żadnej. - poinstruowałem mój cały wielki personel. Theo zaczął jakoś wulgarnie się do mnie odnosić, ale ja to zbyłem. Alex powiedziała żebym zaczekał tu na Łasice i ją do nich przyprowadził. W końcu żaden z nas nie chciał, by ta Najemniczka hasała sobie tutaj do woli.
- Jak to się mówi? Wejdź w układ z Najemnikiem bez zapisania tego słowie, to skończysz w rowie. Czy coś takiego? Ah...nie pamiętam. - stwierdziłem kiedy Łasicy jak nie było, tak nie było. Mogła się już zjawić. Mam lepsze rzeczy do roboty niż czekać na młodą księżniczke Najemników. Ciekawe czy traktują ją jak swoją królową. Że przyszykują jej tron i w ogóle jej usługują. Jutro ją o to wypytam. I chętnie bym ujrzał takie widowisko. Obdarta Łasica na połamanym prawie drewnianym krześle, której łachmaniarze podają tani trunek i spleśniałe przekąski. O to by był naprawdę zabawny widok.

//Zastanawiałem się z czego pamiętam określenie bogol. Oświecisz mnie? XDDDDD
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 15, 2015 11:42 pm

Widać nieoczekiwania spotkanie z Doktorkiem nie wyszło jej na dobre. Dlaczego? Cóż, wkurwił ją. Po prostu nie okazywał jej należytego szacunku. Co prawda była młodsza, ba! Była nawet kobietą, ale to ona ciągnęła połowę Genesis za sznurki. Znała takie informacje, które za chuja nie były wiadome Law'owi i prawdopodobnie - nigdy nie będą. Nie czuła jakiegoś jebanego obowiązku mówić je na głos i prawdopodobnie zabierze je do grobu. Nie było chyba takiej stawki, która by ją przekonała. Chociaż...
- Księżniczko? Nie mam zamiaru siedzieć tu jak w jakimś pierdolonym zamku. - Powiedziała zgryźliwie. Długie czekanie znudziło ją do tego stopnia, że kurwiła w co drugim słowie. Miała ochotę komuś oficjalnie przyjebać na przywitanie i zrzucić na niego całą winę, ale nikt nie stanął  na jej drodze. Jak pech - to pech. Wszystkie kąśliwe uwagi musiały spocząć na jej barkach i Łasica musiała stoczyć z nimi wewnętrzną walkę.
- Nie będziesz mnie pouczał. - Złapała banknoty i odwróciła się na pięcie od mężczyzny. Nie lubiła, ba! Nienawidziła jak ktoś zwracał jej na cokolwiek uwagę. Żyła w przekonaniu, że jest super świetna i nikt nie powinien się do niej przypierdolić. Kiedy chciała umiała się powstrzymywać, gdy przecież doktorkowie pierdolili - siedziała cicho. Nie wiedziała dlaczego się jednak czepiali.
Ruszyła ku wyjściu, naciągając na głowę kaptur, który na jej nieszczęście, co chwile zsuwał się z jej głowy. Możliwe, że powód był prosty - bluza była zbyt rozciągnięta i było to poważnym znakiem, że czas zaopatrzyć się w nową odzież. Mogła ją zdobyć, bez problemu. Napaść na jakąś dżagę w mieście, tudzież rozebrać jakąś szlachciankę na środku ulicy. Brązowowłosa lubiła jednak swoje łachy. Czarną bluzę, rozdarte bojówki i buty, które mimo dziury w podeszwie nadal, w jej mniemaniu, nadawały się do użytku. Już dawno nie miała na sobie nic innego, prawdę powiedziawszy - zmieniała tylko bieliznę. Nawet w jej, pozwolę sobie zażartować, "garderobie" można było znaleźć kilka ciekawych kompletów. Różowy, koronkowy komplecik, bądź coś bardziej skąpego. Ale niech pozostaną to tajemnice kobiecej szafy.
Wyszła z posiadłości i udała się wprost na targowisko, mrucząc coś pod nosem. Pomijając przekleństwa, jej wypowiedzi nie miały głębszego sensu. Widocznie niezbyt polubiła się z ćpunem i jeszcze Doktorek postanowił ją zmieniać. Chuj. Kurwa. Pizda. Łasica zacisnęła pięści do tego stopnia, gdzie paznokcie wżynają się w skórę powodując ból.
Przemknęła przez centrum Genesis i dotarła do meliny. To tutaj załatwiała najpotrzebniejsze "rzeczy". Pod tym słowem dużo się kryło. Baaardzo dużo. Tym razem przyszła tu w celu załatwienia alkoholu, lecz - odechciało się jej, gdy tylko pomyślała, że będzie musiała go tarmosić do "domku Theosia". Postanowiła przełamać pokusę sięgnięcia po coś lepszego, niż sikacza, którego tam sączyła. Udało się jej. Mimo, że stała w wejściu meliny, a znajomy "koleżka" szykował dla niej trzy, bądź cztery flaszeczki "oranżady". Odwróciła się szybko i zaczęła kierować się w bliżej nieokreślonym kierunku. Prychała, rzucała wyzwiskami, pluła - wytwarzała wokół siebie tak zajebistą aurę, że skurwiele z tej części świata schodzili jej z drogi.
- Energetyki? - Wydusiła nagle. - Tu kurwa nie ma mydła, a co dopiero energetyki. Jego niedoczekania. Śmieszek pierdolony. - Oznaczało to, że wróci do miejsca, gdzie przez parę dni miała waflować, z niczym.
Pokręciła się tu i tam, zajebała paczkę papierosów i wróciła. Nie miała zegarka, a więc nie wiedziała ile jej nie było. Jak Doktorek tak szastał pieniędzmi mógł zainwestować i jej podarować czasomierz, chociaż - prawdopodobnie Łasica przehandlowałaby go prędzej czy później. Wyrzuciła wypaloną fajkę przed wejściem, gdyż pech chciał, że jej jedyna "ostoja" w tym świecie właśnie zgasła. Zdjęła kaptur, który i tak ciągle spadał i złapała za klamkę, ciągnąc ją do siebie. Zamknęła za sobą drzwi, gdy przemierzyła próg i korytarzem udała się do kuchni. Jedynie jarzyła, gdzie ona leży i tam postanowiła zaczekać na Law'a. Pech chciał, że czekał już tam na nią.
- Trzymaj "resztę" - rzuciła trzy dwusetki na stół. Wszystkie pieniądze, które ponad godzinę temu dostała. O napojach energetycznych nie wspominała, było wiadomo, że jak ich nie przyniosła to raczej ich nie było. Jak Lawcio był takim "geniuszem" i umiał pierdolić o jakiś medycznych przypadkach to sam dojdzie do takich wniosków.
Oparła się o ścianę i jak gdyby nigdy nic zaczęła... właśnie, co zaczęła? Nic nie robienie?

// Pierwsze spotkanie, ziom. XDD
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyPią Sie 21, 2015 10:06 pm

Jak zwykle zachowanie przeuroczej Łasicy było fenomenalne. To wcale nie tak że spodziwałem się, iż posłucha mojej rady odnośnie Theo. Zastanawiałem się czy może jakoś to na nią wpłynie, ale jak już kiedyś to zauważyłem, ludzią z Genesiss już nie można pomóc na ich super maniery. Przydałaby im się jakaś szkoła do tego, czy też nauczyciel, ale wtedy musieli by też zmienić styl życia, a tego raczej by nie zrobili. No nic szkoda tylko, ponieważ z tego małpiszona z cyckami była by naprawdę fajna panienka.
- Szkoda, bo była by z Ciebie wprost urocza księżniczka. A manier ma co nie miara. - odgryzłem się, kiedy dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła. Myślę że zanim jutro wyruszymy na obchód kupie jej jakieś nowe szmatki. Nie chciałbym chodzić z tak obdartą dziewczyną. A nóż widelec ustroi się w sukienke i będzie wyglądała w końcu jak kobieta? To by było interesujące doświadczenie.
Kiedy po pół godziny siedzenia jaśnie księżna w końcu przyszła, wydawała się jeszcze bardziej opryskliwa niż była wcześniej, albo mi się wydawało. Mniejsza.
- Kasa jest twoja. Jutro za te drobne pójdziesz kupić sobie jakieś nowe łachmany. Nie żebym miał coś do tych co nosisz na sobie. Jeśli nie chcesz kupować sobie nowych ciuchów to pożycze Ci jakąś moją bluze. Po prostu ten strój wygląda bardzo...hmmm...agresywnie? Tak. I na pewno każdy rozpozna że nie jesteś zwykłym ochroniarzem. Lepiej nie być za bardzo rozpoznawalnym, przy tego typu robotach. Sam zawsze nosze okulary przeciwsłoneczne i wąsy. Pamiętaj że przy mnie nie będzie tak łatwo. Nie jedną osobe wysłałem do grobu zanim zauważyłem działanie kselofonium na was. W dodatku same moje przydomki dają wele do życzenia, tak więc gdyby ktoś dowiedział się o naszej znajomości, zapewne nie miałabyś spokoju, ale znając ciebie ze wszystkim sobie poradzisz. Prawda? - zapytałem retorycznie, spoglądając na kobiete. Wstałem ze swojego miejsca i skierowałem się do drzwi.
- Chodź. Jak będziesz chciała moją bluze to od razu Ci ją dam, a jeszcze musze sprawdzić czy TO już skończyło swoją prace. Potem pójdziemy do laboratorium, gdzie w końcu zarobisz swoją podwyżkę. Nie ważne ile godzin przesiedzisz w laboratorium i tak planowałem Ci dać przynajmniej z 10 tysięcy, jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, ale jeśli będziesz się obijać podwójnie ją zmniejsze. I nie szczelaj mi tu fochów księżniczko, ponieważ nic tym nie wskórasz. - dopowiedziałem posyłając jej nikły uśmiech. Wyszedłem z pomieszczenia i nie oglądając się za siebie skierowałem się prosto do swojego pokoju. Myśle że oddam Vivix'a na złom, jeśli dalej nie wykonał swojego zadania. W końcu minęło przynajmniej z trzy godziny, odkąd zostawiłem go w swoim pokoju. Musze powiedzieć Vorenowi, że powinien go trochę mi ulepszyć, by lepiej działał. Przez tego pieprzonego ćpuna, cały mój medyczny sprzęd poszedł w pizdu, a bez niego ani rusz przy takich badaniach. Vivix-Cijk-78 jest nowoczesnym prototypem wsparcia dla podróżnych lekarzy. Ma wszystkie potrzebne sprzęty, nawet rendgen, ale w bardzo ekstremalnych warunkach bym go używał. Już sam skaner ciała zrobi tyle samo, jednak rendgen dalej jest o wiele bardziej wyszukany i lepszy moim zdaniem. No ale ja wychowałem się na takich sprzętach, dlatego nie uważam skanera za jakiś super wynalazek. Wszedłem do pokoju, zapalając światło. W końcu już zmierzchało.
- Przywrócenie działania. Przebudzenie Vivix-Cijk-78. - powiedziałem od razu przechodząc do urządzenia.
- DOKTORZE! Myślałem już że zostawisz mnie tutaj na pastwe kurzu i pająków. Wiesz że tego nie znosze. Już wole by Frugo na mnie spał. O-CHY-DA! - zaczął swoją śpiewkę. Myśle że lepiej bym na tym wyszedł, jak bym dostał robota a nie sztuczną inteligencje, no ale trudno. W dodatku dzięki jego bazie danych i twardemu dyskowi możliwe że bardziej mi się przyda w diagnozach i obserwacjach niż Theo. Niestety dalej zostaje tylko plecakiem doktora, a nie robotem ze sztuczną inteligencją. Takiego prototypu rząd by mi nie pozwolił nosić.
- Przestań jęczeć Vivix, bo oddam Cię na złom. Obiecuje że jak Frugo będzie się lenił będziesz jego prywatnym legowiskiem. - zagroziłem siadając za biurkiem.
- PROSZE TYLKO NIE TO. Przestane już jęczeć. - powiedział spanikowany po raz kolejny. Musze zaraportować jego twórcy, że dając mu aż taką baze ludzkich uczuć staje się nieznośny.
- Jak poszedł skan?
- Nie wiem dokładnie czego się spodziewałeś po tych notatnikach Doktorze. W szczególności że tak od 30-35 to tak naprawdę tylko spekulacje. Za to pierwsza trzydziestka jest naprawdę niezwykła. Naprawdę pisałeś je w wieku poniżej pietnastu lat? - zapytał zaciekawiony. Trudno się dziwić. Mimo całej wklepanej bazy z Nowego Świata nie miał styczności z dziennikami z Serca Medycyny. A ja w tamtym czasie zapisywałem wszystkie pomysły na temat leków. Bałem się że zapomne zbyt szybko wynalazki tamtejszych naukowców, a nie chciałem stracić tak ważnego dziedzictwa ludzkości.
- Później mi wszystko pokażesz. Chce sprawdzić czy aby nie pominąłem jakiegoś ważnego składnika w leku. - od razu odpowiedziałem.
- Chyba może mieć pan racje, ale jak już pan mówił jak sam pan zobaczy, to oceni. - odpowiedział posłusznie. Tak jak myślałem. Zapomniałem czegoś bardzo ważnego. Jeśli Vivix się nie myli, możliwe że każdy z eksperymentów jakie wykonam w tym tygodniu zakończy się fiaskiem, jak zawsze.
- Jako ciekawostke dodam, że znalazłem bardzo wiele interesujących roślin i surowców do tworzenia leków, które nie były zamieszczone w danych z Nowego Świata. Może to być przełom w dziedzinie medycyny, jednakże te rośliny były hodowane tylko w Sercu Medycyny. Może już dawno przepadły. - dopowiedział. Westchnąłem cicho.
- Vivix-Cjik-78. Stan uśpienia. - wydałem od razu komende, nie widząc głębszego sensu w dalszej rozmowie ze sztuczną inteligencją.
- Zaskoczona? Pewnie pierwszy raz widziałaś na oczy sztuczną inteligencje. I jak namyśliłaś się z tą bluzą? Bo jak nie chcesz to od razu schodzimy do piwnicy. - powiedziałem w kierunku Łasicy, nawet nie spoglądając czy tam jest.
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 22, 2015 6:31 pm

Od niechcenia sięgnęła po pieniądze i wsunęła je do tylnej kieszeni bojówek. Tam były najbezpieczniejsze. W dwóch przednich była dziura i mogły przez przypadek uciec jej, a jak wiadomo - sześć stów po drodze nie popierdalają.
- Coś sugerujesz, Doktorku? - Powiedziała zadziornie, krzyżując ręce pod piersi. Nowe łachy? W swoich w końcu czuła się tak świetnie. Wyduźdane, poprute, a szwy zaczynały się kurczyć. I kto wie czy to była wina prania, czy Łasica się rozpasła. Chociaż prawdopodobnie przyczyna leżała w proszku, gdyż brązowowłosa ostatnio żyła niczym dzieci w Afryce. Biegała głodna. Na szczęście jednak znalazł się jej Karitas, który prawdopodobnie będzie dbać o żołądek młodej kobiety. Oczywiście chodzi o zajebistego pana Law'a.
- Tylko nie pierdol jakiś głupot jak Ci ją zniszczę. Wiesz, Najemnikom z natury się pożycza. - Odpowiedziała. Jak za darmo - trzeba brać. Nie miała ochoty łazić po sklepach i kupować sobie jakiś łachów. Nie nadawała się do tego. Raz próbowała, ale nakurwiła na sprzedawce i przeprowadziła armagedon zwany potocznie rozpierdolem. Ah.. co się dzieje z kobietą, gdy nie może znaleźć odpowiednich butów. Chociaż Łasica była w tych sprawach mało wymagająca. Chciała aby było czarne, jej rozmiar i zajebiście wygodne.
Wywinęła oczami teatralny młynek i rozejrzała się po kuchni. Nie mogła znaleźć resztek alkoholu, a szkoda. Była tak wkurwiona na nich wszystkich, że nic sobie nie kupiła. Nawet łyka czegoś mocniejszego. Może Doktorek później będzie chciał się przespacerować i co nieco z nią wypije? Jeszcze z nim tego nie robiła. Ciekawiło ją jak mocną miał głowę. Po szczurach z miasta można było się spodziewać, że po jej domowych "oranżadkach" skończyłby swą przygodę po kieliszku, bądź dwóch. Może kiedyś zaprosi go do swojej klitki? Nie miała zamiaru czasami odstawiać tutaj tego teatru, wkurwiała ją obecność Theo. Jebany blondynek myśli, że może sobie z nią pogrywać.
Łasica wyszła za mężczyzną, gdy ten skończył swój jakże ciekawy monolog. Szła wzdłuż korytarzy, jak zwykle przygarbiona. Cud, że nie wyglądała jak Kwazimodo i prawie ryjem ziemi nie dotykała po tych wszystkich latach łażenia w ten sposób.Wsunęła ręce do kieszeni i czerwonymi ślepiami obserwowała dokąd zmierzają. Ten dom był jakimś jebanym labiryntem. W końcu jednak wleźli do jakiegoś pomieszczenia, a Trafalgar zaczął plotkować sobie z... plecakiem?
- Popierdoliło go. - Przeleciało jej przez głowę. A jeszcze ciekawsze było, że sprzed odpowiadał. Zdziwiła się co prawda, ale cóż w Genesis widywała dziwniejsze rzeczy. Wielu nie widziała tego co brązowowłosa. Jakby sam Bóg zszedł z nieba i jebnął jej z liścia - może, ale to może by się zdziwiła.
Usiadła pod ścianą, gdyż było w chuj czysto, a nie chciała upierdolić mu kołdry, mebli czy czegoś tam co miał. Umiała się w końcu niekiedy zachować. Chociaż teraz pewnie sapała i ziewała, gdy Law przeprowadzał w chuj nudną konwersacje z kawałkiem szmaty, śrubek i żyłek.
Czując, że rozmowa się kończy, Łasica uniosła swoje zacne cztery litery. Złapała za krawędź swojej bluzy i po prostu ją zdjęła. Mozolnie przeciągnęła ją przez głowę, a następnie złapał w ręce i przyjrzała się jak wygląda. Cóż, z jej punktu widzenia eh... lepiej leży. Powinna ją chociaż wyprać.
- Dawaj. - Powiedziała. Nie patrzył na nią. Trochę było to głupie szczęście, gdyż - zapomnieliśmy powiedzieć najważniejszego - stała w pół, a może i mniejszej części, naga. Nie czuła specjalnie wstydu czy zażenowania. Zdarzały się jej gorsze momenty, że prawie musiała latać z gołą dupą. Dodatkowo miała dzisiaj dość ładny czarny, koronkowy staniczek.
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 22, 2015 7:59 pm

- Spoko. Mam kilka takich egzemplarzy w Nowym Świecie. Zbyt bardzo lubie te ubrania. - od razu odpowiedziałem kobiecie, czując że chce się trochę wymigać od zmieniania ciuchów. Może wierzyła że to są jej szczęśliwe ubrania czy co. Nigdy nie wiadomo co kłębi się w głowie takiej kobiecie. Choć zapewne straciłbym pół dnia, gdybym chodził z Łasicą po sklepach w poszukiwaniu ubrania dla niej. W końcu jest kobietą, a kobiety strasznie wybrzycają co do szmat jakie na sobie noszą. Ja nie jestem do nich podobny. Uważam że moje bluzy po prostu są wygodne i praktyczne. Łachmany z Genesiss i Nowego Świata niezbyt do mnie pasują. Lepiej jej nie będę mówił, że są szyte na zamówienie. Wtedy na pewno mi jej nie odda. Jeśli bym jej powiedział że zapłaciłem za nią ponad dwa tysiące, jeszcze bardziej bym jej nie odzyskał. TO było stu procentowo pewne.
Niestety Łasica źle postrzegała Vivix'a zapewne, ponieważ w żadnym razie nie przypominał normalnego plecaka. Bardziej trumne na małe dziecko, w odróżnieniu że ten był prostokątny. Nie miał w sobie ani grama skóry czy też żyłek. Tak naprawdę nazywanie go plecakiem to była lekka przesada, no ale cóż właśnie takie miał właściwości.
- Zapomniałem że rozciągniesz mi bluze w cyckach, chociaż może być na ciebie trochę za duża. No ale twoje cycki mogłyby służyć za stolik na piwo co? - zażartowałem podchodząc do Vivix'a po ubranie. Otworzyłem go za pomocą kodu i magnetycznego klucza. Wybrałem pierwszą lepszą bluze, nie chcąc zbytnio się tym przejmować. Wybór padł na żółtą. Z ubraniem w reku odwróciłem się do kobiety. I pierwszy raz w życiu się roześmiałem widząc ją pół nagą.
- No nie moge. Łasica nie wiesz co to top czy podkoszulek? I w życiu bym nie pomyślał, że pod tymi łachmanami skrywa się taka ekstrawagancka bielizna. No nic tylko mnie zaskakujesz! - powiedziałem powstrzymując się od śmiechu. No cóż przynajmniej teraz nie będzie nosić tego rozciągniętego worka, może będą z niej ludzie.
- Mam nadzieje że nie zwlekałaś z kąpielą zbyt długo. No ale patrząc po tej bieliźnie to chyba dbasz o higiene. - powiedziałem z uśmiechem podchodząc do kobiety. Nawet nie kryłem się z tym że ją lustruje wzrokiem. Bądź co bądź była dosyć zgrabna, no i moge już nie mieć okazji zobaczyć jej w takim stanie, więc trzeba to wykorzystać.
- No łapki w góre księżniczko. - powiedziałem jak do małego dziecka zakładając jej bluze przez głowe.
Powrót do góry Go down
Łasica
Zmutowany/Lider
Łasica

Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015
Liczba postów : 72
Join date : 01/08/2015

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptySob Sie 22, 2015 10:28 pm

- Widzę, że jesteś wprost zachwycony moim biustem. U was pewnie same deski w Mieście? - Odpowiedziała zadziornie. - A chyba, że sztuczne. A ty, Doktorku, zajmujesz się powiększaniem? - Dodała i prychnęła cicho. Cóż, przyzwyczaiła się, że Law miał swoje zdanie w sprawie jej cycków. Lubił chyba dopiekać jej w ten sposób. Przejmowała się tym? Miała to w dupie, chociaż niekiedy każdy lubi pożartować. Łasica miała dziwne poczucie humoru, ale z mężczyzną... jakoś się dogadywali. Chociaż nie popierdoliło jeszcze brązowowłosej, żeby mówić, że są pokrewnymi duszami.
Law w końcu ruszył dupę i udał się do swojej trumny, plecaka, bagażu... czy cokolwiek to było. Łasica założyła ręce pod biust i czekała, aż wyciągnie jej jedną bluzę ze swojego ekwipunku. Cóż, tylko to mogła założyć. W spodniach by się raczej utopiła, nie wspominając już o butach. O bieliźnie nawet nie myślała. Miała swoją, zajebiście wygodną, której, o dziwo, nikt nie nosił przed nią.
- Pff... - fuknęła pod nosem. Nawet jej się nie zbierało na kurwienie i rzucanie innymi epitetami. - A ja myślałam, że się ucieszysz - Rzuciła wyzywająco, opuszczając ręce. Było lato i tak dziwne, że nosiła bluzę. Nie lubiła topów, koszuli i innych pierdół. Były niewygodne. Chociaż zdarzyło się jej popierdalać w t-shircie, ale to specjalnie okazje. Urodziny, ślub, pogrzeb...
- O to się nie martw. - Cóż, wbrew pozorom Łasica się myła. Lubiła być czysta, chociaż często przepisywali ją do tych upierdolonych. W końcu Genesis. Tu mało kto słyszał o ciepłej wodzie, a co dopiero o mydle. Były też przypadki mutantów, którzy woleli myć się własną śliną. Najmniczka nie była tak popierdolona by mieć z nimi bliższe stosunki. Miała dobry węch, a ich zapach - niekiedy - zwalał z nóg. Niby się przyzwyczaiła do tego podłego smrodu, ale co rusz odkrywała nowe wonie. Niekoniecznie przyjemne. Niekiedy nie szły jej przez to interesy. Jak do chuja nędzy dogadać się z kimś na odległość dziesięciu metrów bo tak jebie?
Łasica, swymi czerwonymi ślepiami, pobłądziła za wzrokiem Lawa. Cóż, przyglądał się jej i faktycznie się przed tym nie krył. Mógł chociaż zachować pozory, jak "dżentelmen", w końcu było to wielkie panisko czy wyższa pierdzielęca z Nowego Świata. Chociaż dziewczyna sama umiała przystanąć i pobłądzić po klacie jakiegoś przystojniaka. Przecież jest człowiekiem... w jakiś części.
Słysząc słowa Trafalgara pierdolła śmiechem. Nie była przecież małą dziewczynką, ale cóż - bez większych oporów, uniosła ręce i pozwoliła wsunąć na siebie delikatny materiał. Był miękki, długi i...
- Ja jebie. Czuje się jak jakiś jebany kurczak. - żółty. Cóż, miała się wyróżniać w swojej rozszarpanej bluzie, a co dopiero w tym. Wygląda jak jakieś kurewkie żółtko. Pomijając fakt, że przybrała kolor moczu to Łasica czuła się dobrze w tym wdzianku. Nie śmierdział, ba! Czuć było uderzają świeżość. Rękawy były ciut długie i zachodziły jej przed palce, chociaż prawdopodobnie wymyśli na to patent. Podciągnęła jednak materiał na trzy-czwarte ręki i zawinęła.
- Powinieneś mi powiedzieć, że świetnie na mnie leży itd., nie, Doktorku? - Uniosła pytająco brew, uśmiechając się zadziornie.
Powrót do góry Go down
Trafalgar Law
Człowiek/Naukowiec
Trafalgar Law

Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny
Liczba postów : 33
Join date : 03/08/2015
Age : 36
Skąd : Serce Medycyny

Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo EmptyCzw Sie 27, 2015 3:19 pm

- [color=6699FF] Taaa. Masz racje. Naturalne duże biusty w Nowym Świecie to cud. Zazwyczaj większość kobiet sobie je powiększa. To dosyć popularne. W teorii wiem jak to zrobić, ale jakoś nigdy mnie to nie kręciło. Takie operacje są po prostu nudne i zawsze takie same. Idzie to według schematów, więc nie jest to za ciekawe. edziałem kobiecie. Niezbyt przepadałem za kobietami w Nowym Świecie. Były to zazwyczaj puste, wyszukane lale, które nie zauważały nic po za swoim wyglądem czy wpływami. One też były schematowe, dlatego o wiele bardziej według mnie były atrakcyjne kobiety z Genesiss. Nie były takie same, a każda z nich miała ciekawy charakter, czego przykładem może być na pewno Łasica. Pominąłem komentarz Łasicy i założyłem na kobiete moje ubranie. No tak jak myślałem, teraz choć nadal nie wyglądała jak kobieta, to przynajmniej wyglądała normalnie, a nie ja jakiś łachmaniarz. Nie miałem nic przeciwko do tego kto co nosi, ale patrząc na pozycje Łasicy, to mogłaby trochę o siebie zadbać. Pewnie Ci co się dowiadują, że jest głową Najemników, uważają to za żart. Możliwe że też bym wyciągnął takie wnioski, jeśli nie byłbym tego tak pewny. Może Łasica specjalnie zgrywała takie pozory, by ukrywać swoją tożsamość? Kto ją tam wie.
- [color=#6699FF] No cudnie na tobie leży, księżniczko. Chociaż daleko Ci do mnie, ale kurczaczek z ciebie wspaniały. Masz tu jeszcze okulary. Spoko dużo ludzi nosi w Genesiss wyróżniający się ubiór. Nie będziesz zbytnio odstawała. No chodźmy już. Nie mamy zbytnio czasu na pogaduszki.
- odpowiedziałem odchodząc od niej. Zabrałem tylko swój miecz, bez którego nie rozstawałem się na krok i wyszedłem z pokoju czekając aż zrobi to samo. Gdy tylko przekroczyła drzwi, zamknąłem je na czytnik i sprawdziłem czy aby coś nie poszło, nie po mojej myśli. Bez słowa jak zawsze ruszyłem do piwnicy.
- Trafek myślisz że co?! Pieprzony z ciebie Książe czy jak? Myślisz że będziemy odwalać za ciebie całą robote?! Kurwa. Weź się do pracy, jak już po to tutaj przyszedłeś, a nie z tą pindą sobie rozmawiasz. - rzucił od razu Theo. No języka to on nie żałował. Alex patrzała na mnie przepraszająco, ale ja już dawno przyzwyczaiłem się do sposobu bycia Theo, dlatego nie przejąłem się tym zbytnio.
- I mówi mi to osoba, która przez większość swojego życia ćpa. Alex pokaż Łasicy co i jak. Pomoże wam. Ja zajme się czymś innym. - powiedziałem podchodząc do innego blatu.
- Sukinsyn! - krzyknął Theo, ale Alex zaczęła go uspokajać, ponieważ wyraźnie jej się to nie podobało. Ja zająłem się sprawdzaniem substancji leku przeciwko mutacji i czy do końca nie popełniłem jakiegoś błędu. No cóż przezorny zawsze ubezpieczony. A jako że jutro zamierzam go zacząć podawać, to musiałem mieć gwarancje, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Dom doktora Theo Empty
PisanieTemat: Re: Dom doktora Theo   Dom doktora Theo Empty

Powrót do góry Go down
 
Dom doktora Theo
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Szpital im. Doktora House'a

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Destruction :: Genesis :: Centrum-